Przejechała ręką po gładkiej nawierzchni szkła delikatnie uśmiechając się pod zaczerwienionym nosem. Wzrokiem śledziła drogę jaką przebywała nieskazitelnie biała śnieżynka powolnie spływając po szybie. Było ich kilka, każda różniła się kształtem, ale wszystkie powoli zamieniały się w wodę zsuwając się w dół, aby zniknąć gdzieś pośród równych sobie.
Bella przymrużyła oczy wpatrując się w bielutką pierzynę śniegu, która okryła Mediolan. Westchnęła cicho śledząc wzrokiem paru przechodniów ubranych w ciepłe kurtki, którzy równym krokiem przechadzali się po ulicy, na której mieścił się hotel, w którym blondynka wciąż przebywała.
Patrzyła w błękitne niebo nad miastem mody zachwycona jego okazałością. Przykuwało wzrok na dłuższy czas. Nie pozwalało zapomnieć o swoim pięknie. Bella była zaczarowana jego cudownymi barwami i najchętniej nie patrzyłaby na nic innego. Oparła czoło o zimną szybę i wyparła z siebie powietrze pozostawiając na szybie małe zaparowanie. Wyciągnęła przed siebie jeden palec i przejechała z nim tworząc małe serduszko, które przez chwilę można było dostrzec. Jednak po chwili zniknęło. Blondynka otrząsnęła się z transu i rozejrzała po pokoju słysząc ciche wibracje. Ruszyła ku kanapie, na której zostawiła swój telefon i uniosła go odbierając połączenie.
- Halo ? – zapytała rozmarzona nasłuchując nierównego oddechu swojego rozmówcy.
- Bella, to Ty ? – odezwał się męski głos, którego dziewczyna przez jakiś czas nie potrafiła rozpoznać. Była gotowa odłożyć komórkę, ale zacisnęła na niej palce, aby sobie to uniemożliwić. Słysząc jego głos odruchowo pogłaskała się po brzuchu.
- Tak. – odparła niepewnie biorąc głęboki oddech a tym samym siadając na wygodnej kanapie. W słuchawce znów zagościła cisza. Bella z niecierpliwością czekała na jakiekolwiek słowa, które mogą wypłynąć z ust jej rozmówcy, ale widocznie się nie śpieszył.
- Będę dzisiaj w Mediolanie. – zakomunikował, a jego głos stał się bardziej pewny siebie. Blondynka przełknęła ślinę i jedynie przytaknęła. – Pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać. – zaproponował znów stając się nieśmiały. Bella delikatnie uśmiechnęła się pod nosem i rozłożyła na kanapie wyciągając nogi przed siebie. Bardzo dogłębnie analizowała jego zaproszenie, aż w końcu zdobyła się na odpowiedź z nieukrywaną radością :
- Czemu nie, przyda mi się wyjście z kimś.
W słuchawce rozległo się westchnienie i cichy okrzyk radości. Blondynka zaśmiała się pod nosem i zamknęła oczy przywołując do siebie obraz Irlandczyka. Pamiętała jego ciepły uśmiech, który rozwiewał wszystkie złe myśli. Pamiętała jego świecące oczy, które potrafiły rozśmieszyć, dodać otuchy w najgorszych momentach. Pamiętała jego ciepło, które miała przyjemność poznać. Pamiętała go całego.
- Będę o osiemnastej. – powiedział zdecydowanie, ale też bardzo radośnie. Dziewczyna nie potrafiła zdjąć uśmiechu ze swojej twarzy. Nie mogła pojąć dlaczego.
- Będę czekać Niall. – odparła czule podkreślając jego imię. Otwierała oczy cicho wzdychając. Po chwili rozłączyła się odkładając telefon na blat stołu przed nią. Czuła jak cała się trzęsie z radości. Nie mogła się doczekać. Wyczekiwała umówionej godziny jak dziecko, które czeka na pierwszą gwiazdkę na niebie podczas Wigilii, aby mogło otworzyć wymarzony prezent.
Stanęła przed lustrem i okręciła się przed nim parę razy marszcząc czoło. Miała na sobie ubrane czarne legginsy i długi, porozciągany, miętowy sweterek, który idealnie układał się na lekko zaokrąglonym brzuszku. Uśmiechnęła się do niego obejmując dłońmi. Czuła się szczęśliwa wiedząc, że ma kogoś, kto nigdy jej nie opuści.
W mieszkaniu rozległ się dźwięk wybijany przez ścienny zegar kiedy dochodziła pełna godzina, tym razem osiemnasta. Dziewczyna czuła się zaniepokojona nieobecnością swojego towarzysza, ale nie zamierzała się denerwować. Usiadła na kanapie i zaczęła wystukiwać butami rytm znanej piosenki przymrużając przy tym oczy. Minęło kolejne dziesięć minut zanim Bella usłyszała pukanie do drzwi. Poderwała się z kanapy i pociągnęła za klamkę.
- Punktualność to nie moja cecha. – odezwał się blondyn delikatnie się uśmiechając. – Przepraszam. – wyszeptał wyciągając przed siebie piękny bukiet czerwonych róż. Dziewczyna sięgnęła po nie ręką i również uśmiechnęła się wkładając je do mieszkania. Założyła ciemny płaszcz na ramiona. Obwiązała się szalikiem po czym spojrzała na Irlandczyka, który wystawił ramię w jej kierunku. Zamknęła wynajęty pokój a po chwili trzymając ramię chłopaka wyszli z hotelu kierując się w stronę czarnego mercedesa. Bella szerzej otworzyła oczy i przełknęła ślinę próbując wyglądać normalnie. Śnieg delikatnie padał na jej bladą twarz i zamieniał się w wodę. Niall otworzył jej drzwi do auta a po chwili sam usiadł na miejscu kierowcy. Blondynka rozglądała się po wnętrzu samochodu podziwiając skórę i miękkie siedzenia. Była pod wrażeniem.
- Jak się czujesz ? – zapytał chłopak odpalając silnik, który ledwo było można usłyszeć.
- Dobrze. – odparła krótko obracając się w kierunku okna. W samochodzie zagościła cisza. Niall skupił się na drodze, a dziewczyna zakochała się w mijanych, starych kamienicach, które zostały oświetlone małymi lampkami, zupełnie jak wszystkie ulice Mediolanu. Zimna wydawała się cudowna i faktycznie taka była. Olśniewała swoim pięknem, zupełnie jak każda pora roku tutaj.
- Nie odbierałaś moich telefonów. – odezwał się smutno Niall kątem okna spoglądając na blondynkę, która automatycznie zwinęła się na siedzeniu. – Zdziwiłem się, że odebrałaś dzisiejszy, że się zgodziłaś na spotkanie. – uśmiechnął się zwycięsko kręcąc kierownicą w prawo.
- Nie sądziłam, że będziesz chciał w ogóle ze mną rozmawiać po tym co zrobiłam na lotnisku. – wyznała ze skruchą wspominając tamten moment kiedy uraziła jego uczucia zachowując się egoistycznie. Blondyn pokiwał głową zaznaczając, że rozumie i ponownie skręcił w jakąś wąską drogę.
- Gdzie jedziemy ? – zapytała dziewczyna próbując zmienić temat, który powoli doprowadzał ją do płaczu.
- To tylko skróty. – uśmiechnął się Niall i dodał gazu zostawiając za sobą kolorowy Mediolan. Po chwili znów zostali otoczeni kolorowymi budynkami, tym razem było ich jeszcze więcej niż wcześniej. Bella przyglądała się każdemu próbując zapamiętać jego posturę, barwę kolorów a także ilość okien, ale było to niewykonalne. Po chodnikach przechodziły setki ludzi, którzy zdawali się zmierzać do tego samego celu. Niall stanął przed wielkim budynkiem, najbardziej oświetlonym i wysiadł z auta. Otworzył drzwi blondynce i pomógł jej wysiąść.
- Witamy panie Horan. – zaśmiał się wysoki mężczyzna po czym od razu podszedł do zauważonych gości. Bella przyglądała mu się z zaciekawieniem. Jego twarz pokrywał kilkudniowy, ciemny zarost, który wydawał się dziwnie znajomy. Nie wyglądał na starego, ani na młodego, był średni. Ubrany w ciemny garnitur uśmiechał się do wszystkich.
- Miło Cię widzieć Scooter. – rzucił radośnie blondyn i wyciągnął prawą dłoń w stronę mężczyzny, aby się przywitać.
- Już myślałem, że odrzucisz moje zaproszenie. – pogroził palcem. – Kim jest Twoja towarzyszka ? – zapytał przenosząc wzrok na onieśmieloną a także zamyśloną dziewczynę.
- To Bella. – odparł Niall delikatnie się uśmiechając. – Przyjaźnimy się. – dodał po chwili kiedy Braun zdążył ucałować jej dłoń. Blondynka nie potrafiła oderwać wzroku od mężczyzny, chciała zapamiętać jego twarz, w końcu znała go, albo chociaż kojarzyła.
- Wejdźcie do środka. – zaproponował Scooter i lekko ukłonił się odchodząc dalej do nowych gości. Niall uśmiechnął się i chwytając dziewczynę za rękę pociągnął ją za sobą w kierunku wielkiego budynku. Zatrzymali się przy wejściu a chłopak wyciągnął dwa bilety. Bella nie zdążyła wiele zauważyć, ale już czuła się nieswojo. Przeszli do środka budynku, w którym królowały złote ozdoby. Blondynka przełknęła ślinę i spojrzała na pięknie ubrane kobiety, a potem pomyślała o sobie.
- Czemu mi nie powiedziałeś jak mam się ubrać. – szturchnęła Niall’a ramieniem.
- A ubrałabyś suknię ? – zapytał podejrzliwie na co dziewczyna aż się zatrzęsła. – Widzisz. – zaśmiał się chłopak i przyśpieszył kroku. Skierowali się na schody i zaczęli po nich skakać, gdyż Irlandczyk zaczął lamentować, iż nie zdążą. Sala do której zmieszali wydawała się największą jaką Bella widziała w życiu. Przypominała salę kinową, ale ta służyła zupełnie do czego innego o czym świadczył wielki wybieg na jej środku. Cała sala była już zapełniona ludźmi. Niall pociągnął blondynkę i razem zaczęli schodzić w dół pomieszczenia. Zatrzymali się przed wybiegiem i przysiedli na wygodnych krzesłach. Bella wymusiła z siebie jedynie ledwo dosłyszalny okrzyk zdziwienia.
- Co ? – zapytał zdziwiony chłopak, ale blondynka nie miała już sposobności wyrazić swojej opinii. Pokaz został otwarty przez przyjaciela Irlandczyka, który wydawał się dziwnie znała te piwne oczy, ale skąd. Poprawiła blond włosy i rozsiadła się na siedzeniu opierając się z jednej strony o przyjaciela.
- Mam nadzieję, że pokaz Wam się spodoba. – zakończył swoje przemówienie Scooter i zszedł z wybiegu. Bella śledziła go wzrokiem, ale po chwili straciła z nim kontakt. Wszystkie światła zgasły, a najbardziej oświetlony pozostał wybieg, na którym zaczęły pojawiać się modelki. Nie wyglądały atrakcyjnie, były wychudzone, dziwnie uczesane, ale też okropnie ubrane. Blondynka ukryła swój zdegustowany wzrok gdzieś pod rękę i dyskretnie rozejrzała się po Sali. Chyba miała szczęście. Akurat przez sam środek przechodził Scooter. Zmierzał do wyjścia z sali. Musiała wiedzieć skąd go kojarzy.
- Muszę do toalety. – szepnęła Niall’owi na ucho i wstała z siedzenia próbując nikomu nie zasłaniać widoku. Przyśpieszyła kroku i jak najszybciej wyszła z pomieszczenia rozglądając się w prawo i w lewo, aby znaleźć mężczyznę. Gdzieś po prawej stronie rozlegało się pogwizdywanie. Dziewczyna ruszyła w tamtym kierunku. Po chwili kiedy znalazła się na prostej dostrzegła go wchodzącego do męskiej toalety. Podeszła bliżej i oparła się o ścianę. Wzięła głęboki oddech. Dopiero teraz zaczęła myśleć co mogłaby mu powiedzieć. Teraz, cokolwiek zrobi może wyjść na idiotkę. Poklepała się po czole i jak najszybciej zaczęła iść z powrotem.
- Mogę Ci w czym pomóc ? – usłyszała za sobą i przeklęła siebie w myślach. Obróciła się z wymuszonym uśmiechem i spojrzała na mężczyznę.
- Szukam łazienki. – wymyśliła na poczekaniu zagryzając dolną wargę. Brunet spojrzał na nią zdziwiony i wskazał palcem na drzwi, które mieściły się po jego lewej stronie z napisem – toaleta. Bella poczuła jak coś uwiera ją w brzuchu, teraz wyszła na niemyślącą. Uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
- No tak.
Mężczyzna otworzył przed nią drzwi i gestem dłoni zaprosił do środka a sam odstąpił na bok, aby mogła przejść. Bella ruszyła przed siebie, ale stojąc w progu drzwi obróciła się kładąc dłoń na klamce.
- Posłuchaj. – zaczęła nie wiedząc jak miałaby się do niego zwrócić. – Tak naprawdę nie szukałam łazienki, przyszłam tutaj za Tobą, bo chciałam o coś spytać. – dodała na jednym oddechu patrząc wprost na mężczyznę, który delikatnie się uśmiechnął podchodząc do niej bliżej. Przełknęła ślinę widząc błysk w jego oku. Stali niebezpiecznie blisko siebie wpatrując się w swoje twarze.
- Tak ? – zapytał Braun kiedy cisza zaczęła go przerażać. Bella czuła się skrępowana dlatego zrobiła krok w głąb łazienki i ponownie uniosła wzrok, aby spojrzeć na mężczyznę.
- Czy nie uważasz, że już kiedyś się spotkaliśmy ? – zapytała marszcząc brwi. Scooter po usłyszeniu pytania wydawał się naprawdę zbity z tropu jednak nie spuścił wzroku z dziewczyny i zaczął intensywnie ilustrować jej twarz. Jego oczy nagle się zaświeciły, lecz szybko wszystko ukrył. Pokręcił głową z politowaniem i odpowiedział :
- Wątpię. Nigdy w życiu Cię nie widziałem. Pamiętałbym tą twarz.
Bella przytaknęła i smutno się uśmiechnęła mijając go w drzwiach.
- Dziękuję. – obróciła się będąc nieco dalej i ruszyła długim korytarzem, aby znów znaleźć się na Sali pełnej sławnych i bogatych ludzi, co w ogóle jej nie kręciło. Stanęła na samym końcu i ani jej się śniło, aby ponownie usiąść w pierwszym rzędzie. Obserwowała Niall’a, który cały czs kręcił się w swoim krześle próbując wyszukać ją wzrokiem. Dziewczyna uśmiechała się za każdym razem kiedy wykonywał następny ruch. To wszystko stawało się coraz słodsze, nawet jeżeli czuła niezadowolenie z spotkania z samym Braun’em.
- Nie wróciłaś do mnie. – odezwał się Niall kiedy przy wejściu napotkał swoją towarzyszkę. Bella delikatnie uśmiechnęła się i wzruszyła ramieniem przechodząc obok niego całkiem obojętnie. Nie chciała się tak zachowywać, ale nie była zbyt zawiedziona, aby próbować inaczej. Przeszli na parking obok luksusowego budynku i znów usiedli w miękkich siedzeniach mercedesa. Niall bez słowa zapalił silnik i ruszył przed siebie, tym razem przez centrum miasta.
- Masz ochotę na jakąś kolację ? – zapytał blondyn odrywając wzrok od drogi, aby spojrzeć na skuloną dziewczynę.
- Wolałabym zjeść w domu pizzę. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Wedle życzenia. – odparł Irlandczyk i przycisnął gazu wymijając parę aut. Bella znów zapomniała o całym świecie i skupiła się na pięknym wyglądzie Mediolanu. Widziała jak śnieg opadał na szybę oraz wszystko co było na zewnątrz. Przykrył znaczną część chodników i parków tworząc niezapomnianą atmosferę. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i oparła czoło o szybę. Kolorowe światełka zlewały się ze sobą przez szybkość auta, ale i tak wyglądały cudownie. Przy drogach poustawiane były choinki ustrojone bombkami. Wszystko przypominało jej rodzinne święta, który miały już nigdy nie nadejść. Jak najszybciej pokręciła głową próbując wyrzucić z niej wspomnienia, a także myśli jakie się w niej zrodziły.
- Wszystko w porządku ? – zapytał zaniepokojony blondyn kładąc jedną ze swoich rąk na jej ramieniu. Bella spojrzała na niego i pokiwała głową dając do zrozumienia, że jest dobrze. Ponownie obróciła się do okna i posmutniała pamiętając każdy wycinek świątecznych wieczorów w jej dawnej rodzinie. Musiała przyznać, że tęskni za mamą, która już nigdy nie powróci do niej. Tęskniła za tatą, który nie wiadomo gdzie się podziewa. Tęskniła za Justinem, który zranił ją niesamowicie, a jednak kochała i tęskniła.
Starała się nie być naiwną, ale wszystko podpowiadało jej, że serce nie zniesie więcej bólu czy rozstań, tym bardziej, że teraz nie mogła już myśleć tylko o sobie jak to miała w zwyczaju. Teraz nie była sama, nigdy nie będzie. Westchnęła cicho i poprawiła się w fotelu. Widziała jak powoli dojeżdżają pod hotel. Odpięła pas i jako pierwsza wysiadła z auta kierując się w stronę wejścia. Minęła recepcję przechodząc obok niej obojętnie.
- Panno Bieber ! – zawołała kobieta wybiegając z recepcji. Bella zatrzymała się i obróciła spoglądając na uśmiechniętą kobietę. – Poczta do pani. – odparła podając blondynce jedną kopertę nadaną prosto z Denver, co wcale jej nie rozweseliło. Przymknęła oczy czując nagłe zmęczenie.
- Dziękuję. – odezwała się słabym głosem do kobiety i znów ruszyła przed siebie ściskając w ręce białą kopertę.
- Coś się stało ? – zapytał zatroskany Niall podbiegając do niej natychmiastowo. Przetarła oczy, które coraz bardziej stawały się senne i spojrzała na blondyna.
- Wiesz Niall, chyba już nie mam na nic ochoty. – odparła najgrzeczniej jak potrafiła choć tak naprawdę wszystko się w niej gotowało. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę, aż w końcu jej towarzysz zapytał zasmucony :
- To przez niego ? Ten list to od niego ?
Bella potwierdziła jego słowa kiwnięciem głowy i smutno się uśmiechnęła.
- Zostawię Cię, ale dzwoń jakbyś potrzebowała kogoś do towarzystwa. – powiedział cofając się. Oboje uśmiechnęli się na pożegnanie a po chwili rozeszli w dwie strony. Blondynka jak najszybciej pobiegła do swojego pokoju i zamknęła go na klucz rozsiadając się na kanapie. Rozdarła kopertkę i wyciągnęła z niej kartkę, która w całości pokryta była ciemnym, niedbałym pismem. W niektórych miejscach można było zauważyć ślady po łzach jakie mogły spadać z jego oczu. Przejechała po śladach czując delikatne kłucie w sercu, choć nie powinna. Samo jego pismo budziło w niej to dziwne uczucie zakochania, które okropnie raniło. Przejechała wzrok na samą górę listu. Jej serce biło jak oszalałe i tak naprawdę nie wiedziała czy powinna go czytać, ale tak bardzo tęskniła. Powoli zaczęła go czytać w myślach :
” Bello,
to nie możliwe, ale chciałabym być z Tobą i móc Cię objąć ten jeden raz. Czasem wyobrażam sobie co robisz, choćby w tej chwili. Ciekawe kto na Ciebie patrzy jeśli jest ktoś taki i czy mimo wszystko pamiętasz o mnie….”
Przerwała czytanie i zaczerpnęła powietrza. Czuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Już przestała nad sobą panować. Ktoś inny przejął nad nią kontrolę. Wpatrywała się w kartkę i nie mogąc się opanować pogniotła ją rzucając gdzieś w kąt. Złapała się za głowę przeczesując palcami potargane włosy zaczęła krzyczeć nie bojąc się reakcji innych ludzi, którzy mieszkali w hotelu. Musiała w końcu to z siebie wymusić. Łzy spływały jej po policzkach jakby miała ich w sobie tysiące litrów. Nie zatrzymywała ich. Potrzebowała tego. Jej krzyk rozniósł się po całym hotelu. Złapała za poduszkę i utuliła na niej swoją głowę. Od dawna nie czuła tego bólu w klatce. Jakby serce przestało bić, a zaczęło pękać w różnych miejscach. Zacisnęła palce na piersi i znów zaczęła krzyczeć przeklinając jego i swoje życie, które zniszczyła zakochując się nie w tym człowieku. Nienawidziła go, ale podarował jej coś co trudno nazwać. Poruszył w niej co, o czego istnieniu nie wiedziała. Był, jest będzie częścią jej życia, zawsze. Dopiero co się ułożyło, po co znów się pojawił ...
Jak obiecałam rozdział dodaję ! Nie jest on jakiś cudowny i zaskakujący, ale zły też nie. Chyba jest przeciętny, tak sądzę. Chyba Was zadowoli na jakiś czas ? Starałam się. Może nie widać, ale starałam. Jak tam u Was po Świętach, bo ja nie mogę uwierzyć, że zaraz mam iść do szkoły. Poważnie. Musze ogarnąć sprawiany, bo wiem, że od razu 2 mam jakiś. Drugie półrocze ma być lepsze ! Postanowienie moje. A wasze ? Jakieś postanowienia na nowy rok ?
Chciałam podziękować za WSZYSTKIE komentarze, które napisaliście. Dziękuję bardzo !
Dziękuję też osobom, z którymi ostatnio pisałam i podniosły mnie na duchu, że jednak coś z siebie wyskrobię ! Dziękuję ! Dziękuję też za to, że jestem najczęściej odwiedzanym blogiem na bloblo.pl - jestem naprawdę wdzięczna, bo to tylko wasza zasługa. Dziękuję też za 211 obserwatorów bloga ! Za wszystko dziękuję ! Jesteście niesamowici ! <3
Do następnego ? :)
Bella przymrużyła oczy wpatrując się w bielutką pierzynę śniegu, która okryła Mediolan. Westchnęła cicho śledząc wzrokiem paru przechodniów ubranych w ciepłe kurtki, którzy równym krokiem przechadzali się po ulicy, na której mieścił się hotel, w którym blondynka wciąż przebywała.
Patrzyła w błękitne niebo nad miastem mody zachwycona jego okazałością. Przykuwało wzrok na dłuższy czas. Nie pozwalało zapomnieć o swoim pięknie. Bella była zaczarowana jego cudownymi barwami i najchętniej nie patrzyłaby na nic innego. Oparła czoło o zimną szybę i wyparła z siebie powietrze pozostawiając na szybie małe zaparowanie. Wyciągnęła przed siebie jeden palec i przejechała z nim tworząc małe serduszko, które przez chwilę można było dostrzec. Jednak po chwili zniknęło. Blondynka otrząsnęła się z transu i rozejrzała po pokoju słysząc ciche wibracje. Ruszyła ku kanapie, na której zostawiła swój telefon i uniosła go odbierając połączenie.
- Halo ? – zapytała rozmarzona nasłuchując nierównego oddechu swojego rozmówcy.
- Bella, to Ty ? – odezwał się męski głos, którego dziewczyna przez jakiś czas nie potrafiła rozpoznać. Była gotowa odłożyć komórkę, ale zacisnęła na niej palce, aby sobie to uniemożliwić. Słysząc jego głos odruchowo pogłaskała się po brzuchu.
- Tak. – odparła niepewnie biorąc głęboki oddech a tym samym siadając na wygodnej kanapie. W słuchawce znów zagościła cisza. Bella z niecierpliwością czekała na jakiekolwiek słowa, które mogą wypłynąć z ust jej rozmówcy, ale widocznie się nie śpieszył.
- Będę dzisiaj w Mediolanie. – zakomunikował, a jego głos stał się bardziej pewny siebie. Blondynka przełknęła ślinę i jedynie przytaknęła. – Pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać. – zaproponował znów stając się nieśmiały. Bella delikatnie uśmiechnęła się pod nosem i rozłożyła na kanapie wyciągając nogi przed siebie. Bardzo dogłębnie analizowała jego zaproszenie, aż w końcu zdobyła się na odpowiedź z nieukrywaną radością :
- Czemu nie, przyda mi się wyjście z kimś.
W słuchawce rozległo się westchnienie i cichy okrzyk radości. Blondynka zaśmiała się pod nosem i zamknęła oczy przywołując do siebie obraz Irlandczyka. Pamiętała jego ciepły uśmiech, który rozwiewał wszystkie złe myśli. Pamiętała jego świecące oczy, które potrafiły rozśmieszyć, dodać otuchy w najgorszych momentach. Pamiętała jego ciepło, które miała przyjemność poznać. Pamiętała go całego.
- Będę o osiemnastej. – powiedział zdecydowanie, ale też bardzo radośnie. Dziewczyna nie potrafiła zdjąć uśmiechu ze swojej twarzy. Nie mogła pojąć dlaczego.
- Będę czekać Niall. – odparła czule podkreślając jego imię. Otwierała oczy cicho wzdychając. Po chwili rozłączyła się odkładając telefon na blat stołu przed nią. Czuła jak cała się trzęsie z radości. Nie mogła się doczekać. Wyczekiwała umówionej godziny jak dziecko, które czeka na pierwszą gwiazdkę na niebie podczas Wigilii, aby mogło otworzyć wymarzony prezent.
Stanęła przed lustrem i okręciła się przed nim parę razy marszcząc czoło. Miała na sobie ubrane czarne legginsy i długi, porozciągany, miętowy sweterek, który idealnie układał się na lekko zaokrąglonym brzuszku. Uśmiechnęła się do niego obejmując dłońmi. Czuła się szczęśliwa wiedząc, że ma kogoś, kto nigdy jej nie opuści.
W mieszkaniu rozległ się dźwięk wybijany przez ścienny zegar kiedy dochodziła pełna godzina, tym razem osiemnasta. Dziewczyna czuła się zaniepokojona nieobecnością swojego towarzysza, ale nie zamierzała się denerwować. Usiadła na kanapie i zaczęła wystukiwać butami rytm znanej piosenki przymrużając przy tym oczy. Minęło kolejne dziesięć minut zanim Bella usłyszała pukanie do drzwi. Poderwała się z kanapy i pociągnęła za klamkę.
- Punktualność to nie moja cecha. – odezwał się blondyn delikatnie się uśmiechając. – Przepraszam. – wyszeptał wyciągając przed siebie piękny bukiet czerwonych róż. Dziewczyna sięgnęła po nie ręką i również uśmiechnęła się wkładając je do mieszkania. Założyła ciemny płaszcz na ramiona. Obwiązała się szalikiem po czym spojrzała na Irlandczyka, który wystawił ramię w jej kierunku. Zamknęła wynajęty pokój a po chwili trzymając ramię chłopaka wyszli z hotelu kierując się w stronę czarnego mercedesa. Bella szerzej otworzyła oczy i przełknęła ślinę próbując wyglądać normalnie. Śnieg delikatnie padał na jej bladą twarz i zamieniał się w wodę. Niall otworzył jej drzwi do auta a po chwili sam usiadł na miejscu kierowcy. Blondynka rozglądała się po wnętrzu samochodu podziwiając skórę i miękkie siedzenia. Była pod wrażeniem.
- Jak się czujesz ? – zapytał chłopak odpalając silnik, który ledwo było można usłyszeć.
- Dobrze. – odparła krótko obracając się w kierunku okna. W samochodzie zagościła cisza. Niall skupił się na drodze, a dziewczyna zakochała się w mijanych, starych kamienicach, które zostały oświetlone małymi lampkami, zupełnie jak wszystkie ulice Mediolanu. Zimna wydawała się cudowna i faktycznie taka była. Olśniewała swoim pięknem, zupełnie jak każda pora roku tutaj.
- Nie odbierałaś moich telefonów. – odezwał się smutno Niall kątem okna spoglądając na blondynkę, która automatycznie zwinęła się na siedzeniu. – Zdziwiłem się, że odebrałaś dzisiejszy, że się zgodziłaś na spotkanie. – uśmiechnął się zwycięsko kręcąc kierownicą w prawo.
- Nie sądziłam, że będziesz chciał w ogóle ze mną rozmawiać po tym co zrobiłam na lotnisku. – wyznała ze skruchą wspominając tamten moment kiedy uraziła jego uczucia zachowując się egoistycznie. Blondyn pokiwał głową zaznaczając, że rozumie i ponownie skręcił w jakąś wąską drogę.
- Gdzie jedziemy ? – zapytała dziewczyna próbując zmienić temat, który powoli doprowadzał ją do płaczu.
- To tylko skróty. – uśmiechnął się Niall i dodał gazu zostawiając za sobą kolorowy Mediolan. Po chwili znów zostali otoczeni kolorowymi budynkami, tym razem było ich jeszcze więcej niż wcześniej. Bella przyglądała się każdemu próbując zapamiętać jego posturę, barwę kolorów a także ilość okien, ale było to niewykonalne. Po chodnikach przechodziły setki ludzi, którzy zdawali się zmierzać do tego samego celu. Niall stanął przed wielkim budynkiem, najbardziej oświetlonym i wysiadł z auta. Otworzył drzwi blondynce i pomógł jej wysiąść.
- Witamy panie Horan. – zaśmiał się wysoki mężczyzna po czym od razu podszedł do zauważonych gości. Bella przyglądała mu się z zaciekawieniem. Jego twarz pokrywał kilkudniowy, ciemny zarost, który wydawał się dziwnie znajomy. Nie wyglądał na starego, ani na młodego, był średni. Ubrany w ciemny garnitur uśmiechał się do wszystkich.
- Miło Cię widzieć Scooter. – rzucił radośnie blondyn i wyciągnął prawą dłoń w stronę mężczyzny, aby się przywitać.
- Już myślałem, że odrzucisz moje zaproszenie. – pogroził palcem. – Kim jest Twoja towarzyszka ? – zapytał przenosząc wzrok na onieśmieloną a także zamyśloną dziewczynę.
- To Bella. – odparł Niall delikatnie się uśmiechając. – Przyjaźnimy się. – dodał po chwili kiedy Braun zdążył ucałować jej dłoń. Blondynka nie potrafiła oderwać wzroku od mężczyzny, chciała zapamiętać jego twarz, w końcu znała go, albo chociaż kojarzyła.
- Wejdźcie do środka. – zaproponował Scooter i lekko ukłonił się odchodząc dalej do nowych gości. Niall uśmiechnął się i chwytając dziewczynę za rękę pociągnął ją za sobą w kierunku wielkiego budynku. Zatrzymali się przy wejściu a chłopak wyciągnął dwa bilety. Bella nie zdążyła wiele zauważyć, ale już czuła się nieswojo. Przeszli do środka budynku, w którym królowały złote ozdoby. Blondynka przełknęła ślinę i spojrzała na pięknie ubrane kobiety, a potem pomyślała o sobie.
- Czemu mi nie powiedziałeś jak mam się ubrać. – szturchnęła Niall’a ramieniem.
- A ubrałabyś suknię ? – zapytał podejrzliwie na co dziewczyna aż się zatrzęsła. – Widzisz. – zaśmiał się chłopak i przyśpieszył kroku. Skierowali się na schody i zaczęli po nich skakać, gdyż Irlandczyk zaczął lamentować, iż nie zdążą. Sala do której zmieszali wydawała się największą jaką Bella widziała w życiu. Przypominała salę kinową, ale ta służyła zupełnie do czego innego o czym świadczył wielki wybieg na jej środku. Cała sala była już zapełniona ludźmi. Niall pociągnął blondynkę i razem zaczęli schodzić w dół pomieszczenia. Zatrzymali się przed wybiegiem i przysiedli na wygodnych krzesłach. Bella wymusiła z siebie jedynie ledwo dosłyszalny okrzyk zdziwienia.
- Co ? – zapytał zdziwiony chłopak, ale blondynka nie miała już sposobności wyrazić swojej opinii. Pokaz został otwarty przez przyjaciela Irlandczyka, który wydawał się dziwnie znała te piwne oczy, ale skąd. Poprawiła blond włosy i rozsiadła się na siedzeniu opierając się z jednej strony o przyjaciela.
- Mam nadzieję, że pokaz Wam się spodoba. – zakończył swoje przemówienie Scooter i zszedł z wybiegu. Bella śledziła go wzrokiem, ale po chwili straciła z nim kontakt. Wszystkie światła zgasły, a najbardziej oświetlony pozostał wybieg, na którym zaczęły pojawiać się modelki. Nie wyglądały atrakcyjnie, były wychudzone, dziwnie uczesane, ale też okropnie ubrane. Blondynka ukryła swój zdegustowany wzrok gdzieś pod rękę i dyskretnie rozejrzała się po Sali. Chyba miała szczęście. Akurat przez sam środek przechodził Scooter. Zmierzał do wyjścia z sali. Musiała wiedzieć skąd go kojarzy.
- Muszę do toalety. – szepnęła Niall’owi na ucho i wstała z siedzenia próbując nikomu nie zasłaniać widoku. Przyśpieszyła kroku i jak najszybciej wyszła z pomieszczenia rozglądając się w prawo i w lewo, aby znaleźć mężczyznę. Gdzieś po prawej stronie rozlegało się pogwizdywanie. Dziewczyna ruszyła w tamtym kierunku. Po chwili kiedy znalazła się na prostej dostrzegła go wchodzącego do męskiej toalety. Podeszła bliżej i oparła się o ścianę. Wzięła głęboki oddech. Dopiero teraz zaczęła myśleć co mogłaby mu powiedzieć. Teraz, cokolwiek zrobi może wyjść na idiotkę. Poklepała się po czole i jak najszybciej zaczęła iść z powrotem.
- Mogę Ci w czym pomóc ? – usłyszała za sobą i przeklęła siebie w myślach. Obróciła się z wymuszonym uśmiechem i spojrzała na mężczyznę.
- Szukam łazienki. – wymyśliła na poczekaniu zagryzając dolną wargę. Brunet spojrzał na nią zdziwiony i wskazał palcem na drzwi, które mieściły się po jego lewej stronie z napisem – toaleta. Bella poczuła jak coś uwiera ją w brzuchu, teraz wyszła na niemyślącą. Uśmiechnęła się lekko i pokiwała głową.
- No tak.
Mężczyzna otworzył przed nią drzwi i gestem dłoni zaprosił do środka a sam odstąpił na bok, aby mogła przejść. Bella ruszyła przed siebie, ale stojąc w progu drzwi obróciła się kładąc dłoń na klamce.
- Posłuchaj. – zaczęła nie wiedząc jak miałaby się do niego zwrócić. – Tak naprawdę nie szukałam łazienki, przyszłam tutaj za Tobą, bo chciałam o coś spytać. – dodała na jednym oddechu patrząc wprost na mężczyznę, który delikatnie się uśmiechnął podchodząc do niej bliżej. Przełknęła ślinę widząc błysk w jego oku. Stali niebezpiecznie blisko siebie wpatrując się w swoje twarze.
- Tak ? – zapytał Braun kiedy cisza zaczęła go przerażać. Bella czuła się skrępowana dlatego zrobiła krok w głąb łazienki i ponownie uniosła wzrok, aby spojrzeć na mężczyznę.
- Czy nie uważasz, że już kiedyś się spotkaliśmy ? – zapytała marszcząc brwi. Scooter po usłyszeniu pytania wydawał się naprawdę zbity z tropu jednak nie spuścił wzroku z dziewczyny i zaczął intensywnie ilustrować jej twarz. Jego oczy nagle się zaświeciły, lecz szybko wszystko ukrył. Pokręcił głową z politowaniem i odpowiedział :
- Wątpię. Nigdy w życiu Cię nie widziałem. Pamiętałbym tą twarz.
Bella przytaknęła i smutno się uśmiechnęła mijając go w drzwiach.
- Dziękuję. – obróciła się będąc nieco dalej i ruszyła długim korytarzem, aby znów znaleźć się na Sali pełnej sławnych i bogatych ludzi, co w ogóle jej nie kręciło. Stanęła na samym końcu i ani jej się śniło, aby ponownie usiąść w pierwszym rzędzie. Obserwowała Niall’a, który cały czs kręcił się w swoim krześle próbując wyszukać ją wzrokiem. Dziewczyna uśmiechała się za każdym razem kiedy wykonywał następny ruch. To wszystko stawało się coraz słodsze, nawet jeżeli czuła niezadowolenie z spotkania z samym Braun’em.
- Nie wróciłaś do mnie. – odezwał się Niall kiedy przy wejściu napotkał swoją towarzyszkę. Bella delikatnie uśmiechnęła się i wzruszyła ramieniem przechodząc obok niego całkiem obojętnie. Nie chciała się tak zachowywać, ale nie była zbyt zawiedziona, aby próbować inaczej. Przeszli na parking obok luksusowego budynku i znów usiedli w miękkich siedzeniach mercedesa. Niall bez słowa zapalił silnik i ruszył przed siebie, tym razem przez centrum miasta.
- Masz ochotę na jakąś kolację ? – zapytał blondyn odrywając wzrok od drogi, aby spojrzeć na skuloną dziewczynę.
- Wolałabym zjeść w domu pizzę. – odpowiedziała z lekkim uśmiechem.
- Wedle życzenia. – odparł Irlandczyk i przycisnął gazu wymijając parę aut. Bella znów zapomniała o całym świecie i skupiła się na pięknym wyglądzie Mediolanu. Widziała jak śnieg opadał na szybę oraz wszystko co było na zewnątrz. Przykrył znaczną część chodników i parków tworząc niezapomnianą atmosferę. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i oparła czoło o szybę. Kolorowe światełka zlewały się ze sobą przez szybkość auta, ale i tak wyglądały cudownie. Przy drogach poustawiane były choinki ustrojone bombkami. Wszystko przypominało jej rodzinne święta, który miały już nigdy nie nadejść. Jak najszybciej pokręciła głową próbując wyrzucić z niej wspomnienia, a także myśli jakie się w niej zrodziły.
- Wszystko w porządku ? – zapytał zaniepokojony blondyn kładąc jedną ze swoich rąk na jej ramieniu. Bella spojrzała na niego i pokiwała głową dając do zrozumienia, że jest dobrze. Ponownie obróciła się do okna i posmutniała pamiętając każdy wycinek świątecznych wieczorów w jej dawnej rodzinie. Musiała przyznać, że tęskni za mamą, która już nigdy nie powróci do niej. Tęskniła za tatą, który nie wiadomo gdzie się podziewa. Tęskniła za Justinem, który zranił ją niesamowicie, a jednak kochała i tęskniła.
Starała się nie być naiwną, ale wszystko podpowiadało jej, że serce nie zniesie więcej bólu czy rozstań, tym bardziej, że teraz nie mogła już myśleć tylko o sobie jak to miała w zwyczaju. Teraz nie była sama, nigdy nie będzie. Westchnęła cicho i poprawiła się w fotelu. Widziała jak powoli dojeżdżają pod hotel. Odpięła pas i jako pierwsza wysiadła z auta kierując się w stronę wejścia. Minęła recepcję przechodząc obok niej obojętnie.
- Panno Bieber ! – zawołała kobieta wybiegając z recepcji. Bella zatrzymała się i obróciła spoglądając na uśmiechniętą kobietę. – Poczta do pani. – odparła podając blondynce jedną kopertę nadaną prosto z Denver, co wcale jej nie rozweseliło. Przymknęła oczy czując nagłe zmęczenie.
- Dziękuję. – odezwała się słabym głosem do kobiety i znów ruszyła przed siebie ściskając w ręce białą kopertę.
- Coś się stało ? – zapytał zatroskany Niall podbiegając do niej natychmiastowo. Przetarła oczy, które coraz bardziej stawały się senne i spojrzała na blondyna.
- Wiesz Niall, chyba już nie mam na nic ochoty. – odparła najgrzeczniej jak potrafiła choć tak naprawdę wszystko się w niej gotowało. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwilę, aż w końcu jej towarzysz zapytał zasmucony :
- To przez niego ? Ten list to od niego ?
Bella potwierdziła jego słowa kiwnięciem głowy i smutno się uśmiechnęła.
- Zostawię Cię, ale dzwoń jakbyś potrzebowała kogoś do towarzystwa. – powiedział cofając się. Oboje uśmiechnęli się na pożegnanie a po chwili rozeszli w dwie strony. Blondynka jak najszybciej pobiegła do swojego pokoju i zamknęła go na klucz rozsiadając się na kanapie. Rozdarła kopertkę i wyciągnęła z niej kartkę, która w całości pokryta była ciemnym, niedbałym pismem. W niektórych miejscach można było zauważyć ślady po łzach jakie mogły spadać z jego oczu. Przejechała po śladach czując delikatne kłucie w sercu, choć nie powinna. Samo jego pismo budziło w niej to dziwne uczucie zakochania, które okropnie raniło. Przejechała wzrok na samą górę listu. Jej serce biło jak oszalałe i tak naprawdę nie wiedziała czy powinna go czytać, ale tak bardzo tęskniła. Powoli zaczęła go czytać w myślach :
” Bello,
to nie możliwe, ale chciałabym być z Tobą i móc Cię objąć ten jeden raz. Czasem wyobrażam sobie co robisz, choćby w tej chwili. Ciekawe kto na Ciebie patrzy jeśli jest ktoś taki i czy mimo wszystko pamiętasz o mnie….”
Przerwała czytanie i zaczerpnęła powietrza. Czuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Już przestała nad sobą panować. Ktoś inny przejął nad nią kontrolę. Wpatrywała się w kartkę i nie mogąc się opanować pogniotła ją rzucając gdzieś w kąt. Złapała się za głowę przeczesując palcami potargane włosy zaczęła krzyczeć nie bojąc się reakcji innych ludzi, którzy mieszkali w hotelu. Musiała w końcu to z siebie wymusić. Łzy spływały jej po policzkach jakby miała ich w sobie tysiące litrów. Nie zatrzymywała ich. Potrzebowała tego. Jej krzyk rozniósł się po całym hotelu. Złapała za poduszkę i utuliła na niej swoją głowę. Od dawna nie czuła tego bólu w klatce. Jakby serce przestało bić, a zaczęło pękać w różnych miejscach. Zacisnęła palce na piersi i znów zaczęła krzyczeć przeklinając jego i swoje życie, które zniszczyła zakochując się nie w tym człowieku. Nienawidziła go, ale podarował jej coś co trudno nazwać. Poruszył w niej co, o czego istnieniu nie wiedziała. Był, jest będzie częścią jej życia, zawsze. Dopiero co się ułożyło, po co znów się pojawił ...
* * *
Jak obiecałam rozdział dodaję ! Nie jest on jakiś cudowny i zaskakujący, ale zły też nie. Chyba jest przeciętny, tak sądzę. Chyba Was zadowoli na jakiś czas ? Starałam się. Może nie widać, ale starałam. Jak tam u Was po Świętach, bo ja nie mogę uwierzyć, że zaraz mam iść do szkoły. Poważnie. Musze ogarnąć sprawiany, bo wiem, że od razu 2 mam jakiś. Drugie półrocze ma być lepsze ! Postanowienie moje. A wasze ? Jakieś postanowienia na nowy rok ?
Chciałam podziękować za WSZYSTKIE komentarze, które napisaliście. Dziękuję bardzo !
Dziękuję też osobom, z którymi ostatnio pisałam i podniosły mnie na duchu, że jednak coś z siebie wyskrobię ! Dziękuję ! Dziękuję też za to, że jestem najczęściej odwiedzanym blogiem na bloblo.pl - jestem naprawdę wdzięczna, bo to tylko wasza zasługa. Dziękuję też za 211 obserwatorów bloga ! Za wszystko dziękuję ! Jesteście niesamowici ! <3
Do następnego ? :)
Tagi: opowiadanie5
BOŻE ŚWIĘTY ! SIEDZĘ NA GŁÓWNEJ BLOBLO I TAM PATRZE RANGI I WIDZĘ :
Najczęściej obserwowany: thatbeeasy
Dziękuję bardzo ! <3 Jesteście niesamowici !
Najczęściej obserwowany: thatbeeasy
Dziękuję bardzo ! <3 Jesteście niesamowici !
Jutro dodam rozdział !
Tagi: *.*
Już jutro jest Wigilia i nie mam zielonego pojęcia jak to się stało. Po prostu przeleciało. Pamiętam dopiero jak kończyły się wakacje, ale powoli się przyzwyczajam do tej prędkości.
Cóż, chciałam Wam życzyć wszystkiego co najlepsze na te święta. Życzę, żebyście uśmiechały się coraz częściej, odłożyły na bok wszystko bóle, zapomnieli o wrogach i te kilka dni w roku byli dla siebie mili, nawet jeżeli to nie wpływałoby na dalszą przyszłość. Życzę, żebyście pośród tego całego zamieszania odnalazły siebie na kilka chwil i zadumały się, w czym pomoże Wam klimat Świąt. Życzę, żebyście dali szansę ludziom, których odrzucałyście w pewnych momentach swoje życia, nawet nie widząc kim jest ten człowiek. Życzę, żebyście poczuli szybkie bicie swojego serca kiedy zobaczycie kogoś na kim Wam zależy. I najważniejsze. Życzę Wam, aby te Święta były dla Was radosne, pełnie miłości, wolne od bólu, pełne zrozumienia, optymizmu spędzone z rodziną i bliskimi. Ten jeden dzień w roku uczyńcie najbardziej wyjątkowym, zasługuje na to.
Dziękuję za wszystko, jesteście świetni !
I pamiętajcie, to jeden dzień w roku.
Cóż, chciałam Wam życzyć wszystkiego co najlepsze na te święta. Życzę, żebyście uśmiechały się coraz częściej, odłożyły na bok wszystko bóle, zapomnieli o wrogach i te kilka dni w roku byli dla siebie mili, nawet jeżeli to nie wpływałoby na dalszą przyszłość. Życzę, żebyście pośród tego całego zamieszania odnalazły siebie na kilka chwil i zadumały się, w czym pomoże Wam klimat Świąt. Życzę, żebyście dali szansę ludziom, których odrzucałyście w pewnych momentach swoje życia, nawet nie widząc kim jest ten człowiek. Życzę, żebyście poczuli szybkie bicie swojego serca kiedy zobaczycie kogoś na kim Wam zależy. I najważniejsze. Życzę Wam, aby te Święta były dla Was radosne, pełnie miłości, wolne od bólu, pełne zrozumienia, optymizmu spędzone z rodziną i bliskimi. Ten jeden dzień w roku uczyńcie najbardziej wyjątkowym, zasługuje na to.
Dziękuję za wszystko, jesteście świetni !
I pamiętajcie, to jeden dzień w roku.
Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy;
dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem.
dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, gdy jesteśmy wszyscy razem.
WESOŁYCH ŚWIĄT !
Tagi: *.*
Bardzo przepraszam za ten cały miesiąc, czy więcej, ale napisałam w końcu rozdział, NAPISAŁAM ! ♥
„Powinnam już przestać … Już dawno, ale wcześniej nie miałam tyle siły, zresztą teraz jest jej o niewiele więcej. Czuję jak moja głowa zaraz eksploduje, za dużo w niej Ciebie – Twojego uśmiechu, którym mnie obdarowałeś, jeszcze tak niedawno, Twoich świecących oczu, których szukam co dzień w ciemności mojej sypialni, Twojego ciepła, które w każdej chwili może mnie otulać dookoła, Twojego głosu, który sprawi, że znów się uśmiechnę.
Siedzę w moim pokoju i zastanawiam się co by było gdybyś wiedział co dzieje się ze mną co noc. Gdybyś zdawał sobie sprawę z tego jak leżę w mroku stukając palcem o ekran komórki i wyczekując cholernej wiadomości na dobranoc. Gdybyś widział jak kolejne łzy, zostawiają przezroczyste smugi na moim policzku, a chwilę potem skapują na poduszkę. Gdybyś czuł, to co dzieje się w moim sercu w tamtych chwilach. Gdybyś miał świadomość tego, jak moje myśli uporczywie krążą wokół Twojej osoby. Gdybym Ci to wszystko powiedziała - wróciłbyś. - może z litości, może z żalu i współczucia w stosunku do mnie, ale wróciłbyś, albo nie, bo przecież zapomniałam, że znalazłeś już miłość swojego życia. Szkoda, że cały czas myślę, że to ja jestem tą jedyną, która może Cię uszczęśliwić. Za często się zapominam. Śmieszne jest to, że potrafię zapomnieć nawet o wszystkich krzywdach jakie mi wyrządziłeś, a tak naprawdę pamiętam tylko jedną – ją, piękną True, siostrę mojego zmarłego chłopaka. Wybaczyłabym Ci to, wybaczyłabym Ci wszystko.
Może za kilka lat miniemy się na chodniku, a nawet nie będziemy wiedzieć, a może będzie tak, że się do siebie uśmiechniemy, spojrzymy na siebie ze zdziwieniem i po chwili pójdziemy dalej, jakby nic się nigdy nie stało. Może być też tak, że wpadniemy w sobie w ramiona i odnajdziemy gdzieś to szczęście,
którego szukamy. Może będziemy sobie obojętni. Może nie będzie już któregoś z nas. Może zapomnimy. Może będziemy mieć się cały czas w głowach. Chęć odnalezienia pozostanie w nas gdzieś. Może być tak, że poznamy się na nowo kiedyś, gdzieś i pokochamy. Może... „
- Jesteś głupia Bello. – wyszeptała po cichu zamykając pamiętnik oprawiony w czarną skórę. Przymknęła oczy i pogładziła jego nawierzchnie po raz kolejny wracając myślą do mementu kiedy mogła czuć jego zapach dookoła niej, kiedy stała naprzeciwko niego i mogła go śmiało objąć. Spojrzała na swoją rękę, na której mieścił się żółty zegarek. Zagryzła wargę i chowając pamiętnik pod poduszkę wstała z łóżka kierując się w stronę wyjścia z pokoju. W swoim małym salonie przewiesiła przez ramię brązową torbę upewniając się, że ma w niej wszystko. Chwyciła za klamkę od drzwi i wyszła na korytarz zamykając je na klucz.
Lato przeminęło, czas przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Kolejne dni upływały, dzień po drugim. Wszystko stawało się łatwiejsze, normalniejsze, coraz bardziej przyzwyczajała się do pięknego Mediolanu i tamtejszego stylu życia, który jednak różnił się od amerykańskiego. Po mimo tęsknoty rzadko myślała o rodzinnym Denver i próbowała żyć od nowa, w końcu takie były jej zamierzenia. Wszystkie wspomnienia stawały się zamarzniętą ziemią, która już nigdy nie wyda niczego podobnego. Uśmiechnęła się uroczo, lecz jednak smutno i schowała zmarznięte ręce do kieszeni swojej jasnej kurtki.
Jesień dopadła Mediolan, czyniąc je jeszcze bardziej magicznym niż w jakiejkolwiek innej porze roku. Klimat jaki było czuć w powietrzu był niepowtarzalny, jakby tylko to miasto miała w sobie to coś. Drzewa stawały się coraz bardziej łyse i tajemnicze. Złociste oraz czerwone liście swobodnie opadały na trawniki i chodniki z lekką pomocą podmuchów zimnego wiatru, który z niebywałą dbałością owiewał każdą roześmianą twarz spacerującą po rozświetlonym parku w środku miasta. Bella głęboko wdychała świeże powietrze, które oczyszczało jej mózg. Każdy potrzebował chwili wytchnienia, aby pozbierać myśli i napatrzeć się na cuda natury, która zdaje się coraz piękniejsza i nieznana. Na drzewach można było zauważyć rude wiewiórki skaczące po nich radośnie z gałęzi, na gałąź. Blondynka uśmiechała się do mijanych przechodniów z pogodnym wyrazem twarzy ukazując im szacunek.
Stawiała coraz większe kroki i przyśpieszała, lecz nadal delektowała się czystym powietrzem wydychając je dogłębnie, po czym z lekkością wypuszczała je roztwierając idealnie pełne malinowe wargi. Poprawiła poskręcane, blond włosy i utkwiła wzrok w kończącym się szlaku parku. Weszła na nierówny chodnik i uważając na każdy stawiany przez siebie krok ruszyła prosto przed siebie, wiedząc, że jej podróż niedługo dobiegnie końca.
- Cześć Zayn. – odezwała się radośnie wchodząc do niewielkiej restauracji na końcu ulicy, w której od niedawna pracowała. Mulat uśmiechnął się do niej promiennie przyjmując zamówienie od pewnej pary. Dziewczyna przeszła między paroma stolikami i weszła na zaplecze ściągając z siebie ciepły szal i kurtkę. Położyła swoje rzeczy na krześle, a po tym przewiązała sobie na biodrach biały fartuch. Przeglądnęła się w małym lustrze poprawiając włosy i chwytając za notatnik podeszła do lady.
- Wszystko w porządku ? – zapytał wysoki chłopak podchodząc do niej z troskliwym wyrazem twarzy.
- Tak, tylko trochę mi słabo od rana. – przyznała delikatnie się uśmiechając. Zayn obszedł ladę i stanął obok blondynki kładąc jej swoją dłoń na ramieniu, które lekko ścisnął.
- Może powinnaś wziąć wolne ? – zapytał z nieukrywaną troską spoglądając w niebieskie oczy dziewczyny, która zdawała się nie móc wypowiedział ani jednego słowa.
- Dopiero co zaczęłam tutaj pracować, nie mogę, a przede wszystkim nie potrzebuję. – odezwała się po chwili przejeżdżając ręką po gładkiej nawierzchni drewna, z którego zrobiona była lada. Dobrze wiedziała jaka jest jej sytuacja, ale brnęła w to dalej. Uśmiechnęła się do mulata i zawiesiła na nim wzrok próbując pokazać, że wszystko jest dobrze. Cisze przerwał klient wchodzący do restauracji.
- Zajmę się tym. – oznajmiła blondynka i z niemałą ulgą przeszła obok bruneta. Z delikatnym uśmiechem podeszła do stolika, przy którym usiadł starszy mężczyzna i zabrała zamówienie. Po chwili wszyscy w kuchni brali się do roboty.
W ciągu całego ranka, zawroty głowy i przejściowe odruchy wymiotne stały się porządkiem dziennym. Jednak Bella próbowała wszystko ignorować i z uśmiechem na twarzy przepracowała cały poranek. Przez tłumy ludzi w restauracji, nawet nie wyszła na przerwę i cały czas tłumiła wszystko w sobie próbując jedynie głęboko oddychać, aby zapobiec jakiemuś nieszczęściu. W jednej z chwili nie wytrzymała i usiadła pod ścianą wychodząc z kuchni. Notes z zamówieniami wypadł z jej bladych palców, razem z długopisem. Blondynka łapczywie wdychała powietrze zaciskając powieki jak najmocniej potrafiła. Krztusiła się każdym oddechem jaki zaczerpnęła. Jakieś nieprzyjemne dreszcze zaczęły przechodzić po jej ciele, aż dziewczyna w końcu nie mogła wytrzymać. Kilka razy wydała z siebie krzyk, który usłyszał każdy. Nie minęła sekunda a słyszała głosy dookoła siebie./
- Przepuście mnie ! – krzyczał z dala jakiś głos torując sobie przejście między dziesiątką ludzi, którzy okrążyli bladą jak ściana dziewczynę. Jedna z kobiet jak najszybciej zadzwoniła po pogotowanie. Zayn przykucnął przy blondynce i złapał jej chude ręce w swoje obejmując ją całą. Przysunął ją do swojej klatki piersiowej i kołysał głaskając po głowie, ale Bella nadal krztusiła się i nie mogła złapać oddechu.
- Szybciej. – powtarzał mulat po cichu modląc się w duchu o zdrowie dziewczyny. Ucałował jej jasne włosy i jeszcze mocniej ją objął. Ludzie dookoła byli przejęci, ale też przerażeni tym co się właśnie działo. Szeptali pomiędzy sobą, ale do Zayn’a nie docierały żadne słowa. Zamknął się w swoim świecie i opanowała go cisza. Jego myśli obijały się w jego głowie pozostawiając gdzieś za sobą głuche echo. Nie potrafił ułożyć paru zdań, aby wystarczająco dobrze pomodlić się za blondynkę, o jej zdrowie.
Chłopak otrząsnął się kiedy do restauracji wbiegło pogotowie ratunkowe, a jednej z mężczyzn odsunął go od dziewczyny kładąc prosto na zimnej podłodze wyłożonej kafelkami. Zayn przyglądał się wyrazowi jej twarzy, który zupełnie nic nie mówił. Jej usta były otwarte a oczy ledwo otwarte.
- Trzymaj się. – odezwał się błagalnym głosem mulat nie spuszczając wzroku z Belli, która została wkładana na nosze przez ratowników. Zayn ruszył za dwoma mężczyznami i wyszedł z restauracji. Na dworze wiał zimny wiatr, ale chłopak nie zwrócił na niego zbytniej uwagi. Liczyła się tylko ona, nawet jeżeli nie wiedziała o jego uczuciach, które zmieniły się całkiem niedawno. Zaczerpnął powietrza i przyśpieszył kroku, aby zająć miejsce w karetce. Żaden z ratowników mu nie zabronił, gdyż byli zbyt zajęci, aby patrzeć na niego. Zajęli się dziewczyną rozrywając jej bluzkę i podłączając do respiratora. Wszystko wyglądało zbyt poważnie na jakieś zatrucie. Zayn złożył ręce jakby za chwilę miał się modlić i schylił głowę. Był pewien, że wszystko jest możliwe, jeżeli tylko się wierzy i gorąco modli. Przymknął oczy i ponownie odłączył się od świata pozostawiając za sobą zdenerwowane tony lekarzy i ich szybkie ruchy. Pochłonęła go najwspanialsza modlitwa z dzieciństwa. Powtarzał ją w kółko, aż w końcu przestał kiedy karetka zatrzymała się przed szpitalem. Jak najszybciej wyskoczył z niej i dotrzymał kroku ratownikom, którzy pchali nosze z blondynką. Chyba jeszcze nigdy się tak o nikogo nie bał w życiu, przenigdy.
Zayn zajął miejsce przed salą dziewczyny po czym oparł głowę o zimną ścianę. Przymknął zmęczone oczy i uspokoił każdy nerw w swoim ciele, przynajmniej próbował to zrobić. Znów zaczął oddychać głęboko, ale nie potrafił wyrzucić z głowy najczarniejszych myśli. Szybko wstał z krzesła i przejechał dłonią po nawierzchni szkła, które dzieliło go od niej. Patrzył zmartwionym wzrokiem na jej bezwładne ciało, które nie poruszyło się od dawna. Przekręcił się i oparł plecami o ścianę. Nie mógł znieść myśli, że jej nie będzie. Ponownie zamknął oczy i wciągnął parę razy powietrze, jednak to nie pomogło. Szybkim krokiem przeszedł przez korytarz, przez który przechodziły pielęgniarki i lekarze oraz chorzy ludzie. Znalazł się przy wejściu do kliniki. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, a po chwili jeden z nich wylądował w jego ustach, już zapalony. Delikatnie wciągał aromat tytoniu, który okazał się najlepszym środkiem na jego złagodzenie. Przymknął oczy i po raz ostatni nabrał w usta dymu. Wyrzucił papierosa, a po chwili wyciągnął telefon wybierając numer Liam’a.
- O co chodzi Zayn ? – zapytał jego przyjaciel kiedy tylko odebrał połączenie.
- Zajmij się restauracją, proszę. – odparł zagryzając dolną wargę.
- Wisisz mi piwo Malik. – odezwał się Liam, a po chwili rozmowa została zakończona. Zayn uśmiechnął się i wrócił do szpitala znów siadając na krześle.
- Myślę, że wszystko powinno być dobrze, wróci do zdrowia już niedługo. – odezwał się starszy lekarz parząc na drgającą powiekę blondynki. Mulat spojrzał z wdzięcznością na lekarza i posłał mu uśmiech, a po chwili usiadł na skraju łóżka dziewczyny łapiąc jej rękę. Nie musiał długo czekać, aż nie do końca świadoma blondynka również odwzajemniła jego gest. Ponownie się uśmiechnął i spojrzał na lekarza.
- Dziękuję. – wyszeptał z powrotem przenosząc wzrok na Bellę, choć tak naprawdę nic ich nie łączyło, a Zayn wcale nie chował w sobie nadziei na jakiekolwiek połączenie. Patrzył na jej idealną twarz i napawał się jej delikatnością. Kiedy była w pobliżu czuł się nikim, nie wiedział nikogo. Przyćmiewała jego świat i wszystko dookoła, liczyła się tylko ona. Mulat czuł się idealnie. Nie chciał niczego zmieniać. Miał wokół siebie najukochańsze osoby na ziemi. Od dawna upajał się szczęściem. Wyciskał życie jak pomarańcze. Szczęście wylewało mu się uszami i ciągle powtarza mu, że jest szczęściarzem.
Minęła kilka godzin zanim Bella na dobre powróciła do rzeczywistości. Najpierw przechyliła głowę na lewo, potem na prawo, aż w końcu uchyliła jedno okno, a zaraz po tym drugie. Zdezorientowana rozglądała się dookoła siebie próbując znaleźć odpowiedź na chociaż jedno pytanie jakie w niej siedziało. Pustka. Była sama w pokoju, w dodatku przerażona. Czuła się jakoś nieswojo. Zrezygnowała z jakiegokolwiek ruchu, ale dokładnie przypatrywała się całemu pokojowi, który spowijała ciemność.
Łóżko, na którym leżała było śnieżnobiałe i miękkie. Cała okryta była jasnym prześcieradłem. Po jej prawym boku znajdował się mały stolik a na nim zapalona lampka, która była jednym źródłem światła i jakiś jogurt, którego Bella nie raczyła się ruszyć. Swój wzrok przerzuciła na limonowe ściany obejmujące ją z każdej strony. Przymknęła oczy czując nagły przypływ bólu głowy, lecz po chwili znów je otwarła, z przyzwyczajenia.
Nie wiadomo dlaczego czuła, że historia się powtarza. Szybko przekręciła głowę w kierunku wejścia do sali i delikatnie się uśmiechnęła widząc w nich rozpromienionego Justina. Patrzył na nią z nieukrywaną radością.
- Skąd się tutaj wziąłeś ? – zapytała słabym głosem mrużąc oczy. Był wystarczająco blisko, aby mogła zobaczyć jego brązowe oczy i rozczochrane włosy. Była pod wrażeniem jego obecności tutaj. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Cały czas promieniała.
- Przecież zawsze jestem obok Ciebie. – odezwał się po chwili sprawiając, że ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Brunet przybliżył się do niej i złapał jej dłoń. Bella poczuła ciepło, które ogarnęło jej całe ciało. Uśmiechnęła się do chłopaka i zatopiła wzrok w jego czekoladowych tęczówkach. Justin nachylił się nad nią i przytulił do siebie. Blondynka zamknęła oczy i delektowała się jego zapachem, za którym tęskniła, ale nie potrafiła się przyznać.
- Obudziłaś się. – usłyszała głęboki głos dochodzący z prawej strony. Dziewczyna otworzyła oczy i objęła zdezorientowanym wzrokiem całe pomieszczenie, ale w żadnym z kątów nie było bruneta. Spojrzała na ciemną postać stojącą w drzwiach. – Martwiłem się o Ciebie. – wyszeptał Zayn kiedy miał pewność, że Bella skupiła na nim wzrok. Z tajemniczym wyrazem twarzy podszedł do niej i usiadł na skraju łóżka łapiąc jej dłoń. Blondynka nie odpowiedziała a ni słowem. Wpatrywała się w ułożenie jego pełnych ust i świecących oczu. W jej głowie wszystko wariowało i sama nie potrafiła rozróżnić co jest rzeczywistością, a co nie.
- Muszę Ci coś powiedzieć. – szepnął mulat nachylając się niebezpiecznie blisko nad twarzą dziewczyny. Wziął zdecydowany, szybki, ale głęboki wdech. – Od pewnego czasu …
- Nie Zayn ! – zatrzymała go Bella nie chcąc słuchać o jego uczuciach, nie chciała ranić kolejnej osoby, nie jego. – Przestań, nie jestem tego warta. – dodała po chwili pewna swoich słów. Chłopak zmusił ją, aby popatrzyła w jego ciemne oczy i wypowiedział w jej usta dwa słowa :
- Kocham Cię.
Bella nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Wiedziała jaka jest jej przyszłość, ale nie potrafiła jej sobie wyobrazić sobie w Zayn’em. On nie był wart tych wszystkich cierpień. Odwróciła głowę na chwilę, aby nie patrzeć na jego twarz i zebrała się w sobie, aby wypowiedzieć parę słów.
- To nie wyjdzie, to nie ma sensu. – odparła zmęczonym tonem głosu, ale też załamanym. Mulat popatrzył na nią wrogim spojrzeniem i wstał z łóżka. Błądził wzrokiem po ścianach, ale po chwili zawiesił wzrok na blondynce i powiedział :
- Między nami jest to coś, czego nie oddam żadnej innej. Jeszcze będziemy razem, choćby w piekle.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba. Starałam się po tak dużej przerwie dać coś godnego i chyba mi się udało. Co sądzicie ? Rozdział był wprowadzeniem do życia Belli w Mediolanie. Myślicie, że Bells straci teraz pracę ? Przecież wszystko jest możliwe. Jeżeli straci to; Czym się zajmie ?
EDIT - Możecie zajrzeć na konto NowAndTomorrow przeczytajcie jej nową historię, nie pożałujecie !:)
_______________________________
„Powinnam już przestać … Już dawno, ale wcześniej nie miałam tyle siły, zresztą teraz jest jej o niewiele więcej. Czuję jak moja głowa zaraz eksploduje, za dużo w niej Ciebie – Twojego uśmiechu, którym mnie obdarowałeś, jeszcze tak niedawno, Twoich świecących oczu, których szukam co dzień w ciemności mojej sypialni, Twojego ciepła, które w każdej chwili może mnie otulać dookoła, Twojego głosu, który sprawi, że znów się uśmiechnę.
Siedzę w moim pokoju i zastanawiam się co by było gdybyś wiedział co dzieje się ze mną co noc. Gdybyś zdawał sobie sprawę z tego jak leżę w mroku stukając palcem o ekran komórki i wyczekując cholernej wiadomości na dobranoc. Gdybyś widział jak kolejne łzy, zostawiają przezroczyste smugi na moim policzku, a chwilę potem skapują na poduszkę. Gdybyś czuł, to co dzieje się w moim sercu w tamtych chwilach. Gdybyś miał świadomość tego, jak moje myśli uporczywie krążą wokół Twojej osoby. Gdybym Ci to wszystko powiedziała - wróciłbyś. - może z litości, może z żalu i współczucia w stosunku do mnie, ale wróciłbyś, albo nie, bo przecież zapomniałam, że znalazłeś już miłość swojego życia. Szkoda, że cały czas myślę, że to ja jestem tą jedyną, która może Cię uszczęśliwić. Za często się zapominam. Śmieszne jest to, że potrafię zapomnieć nawet o wszystkich krzywdach jakie mi wyrządziłeś, a tak naprawdę pamiętam tylko jedną – ją, piękną True, siostrę mojego zmarłego chłopaka. Wybaczyłabym Ci to, wybaczyłabym Ci wszystko.
Może za kilka lat miniemy się na chodniku, a nawet nie będziemy wiedzieć, a może będzie tak, że się do siebie uśmiechniemy, spojrzymy na siebie ze zdziwieniem i po chwili pójdziemy dalej, jakby nic się nigdy nie stało. Może być też tak, że wpadniemy w sobie w ramiona i odnajdziemy gdzieś to szczęście,
którego szukamy. Może będziemy sobie obojętni. Może nie będzie już któregoś z nas. Może zapomnimy. Może będziemy mieć się cały czas w głowach. Chęć odnalezienia pozostanie w nas gdzieś. Może być tak, że poznamy się na nowo kiedyś, gdzieś i pokochamy. Może... „
- Jesteś głupia Bello. – wyszeptała po cichu zamykając pamiętnik oprawiony w czarną skórę. Przymknęła oczy i pogładziła jego nawierzchnie po raz kolejny wracając myślą do mementu kiedy mogła czuć jego zapach dookoła niej, kiedy stała naprzeciwko niego i mogła go śmiało objąć. Spojrzała na swoją rękę, na której mieścił się żółty zegarek. Zagryzła wargę i chowając pamiętnik pod poduszkę wstała z łóżka kierując się w stronę wyjścia z pokoju. W swoim małym salonie przewiesiła przez ramię brązową torbę upewniając się, że ma w niej wszystko. Chwyciła za klamkę od drzwi i wyszła na korytarz zamykając je na klucz.
Lato przeminęło, czas przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Kolejne dni upływały, dzień po drugim. Wszystko stawało się łatwiejsze, normalniejsze, coraz bardziej przyzwyczajała się do pięknego Mediolanu i tamtejszego stylu życia, który jednak różnił się od amerykańskiego. Po mimo tęsknoty rzadko myślała o rodzinnym Denver i próbowała żyć od nowa, w końcu takie były jej zamierzenia. Wszystkie wspomnienia stawały się zamarzniętą ziemią, która już nigdy nie wyda niczego podobnego. Uśmiechnęła się uroczo, lecz jednak smutno i schowała zmarznięte ręce do kieszeni swojej jasnej kurtki.
Jesień dopadła Mediolan, czyniąc je jeszcze bardziej magicznym niż w jakiejkolwiek innej porze roku. Klimat jaki było czuć w powietrzu był niepowtarzalny, jakby tylko to miasto miała w sobie to coś. Drzewa stawały się coraz bardziej łyse i tajemnicze. Złociste oraz czerwone liście swobodnie opadały na trawniki i chodniki z lekką pomocą podmuchów zimnego wiatru, który z niebywałą dbałością owiewał każdą roześmianą twarz spacerującą po rozświetlonym parku w środku miasta. Bella głęboko wdychała świeże powietrze, które oczyszczało jej mózg. Każdy potrzebował chwili wytchnienia, aby pozbierać myśli i napatrzeć się na cuda natury, która zdaje się coraz piękniejsza i nieznana. Na drzewach można było zauważyć rude wiewiórki skaczące po nich radośnie z gałęzi, na gałąź. Blondynka uśmiechała się do mijanych przechodniów z pogodnym wyrazem twarzy ukazując im szacunek.
Stawiała coraz większe kroki i przyśpieszała, lecz nadal delektowała się czystym powietrzem wydychając je dogłębnie, po czym z lekkością wypuszczała je roztwierając idealnie pełne malinowe wargi. Poprawiła poskręcane, blond włosy i utkwiła wzrok w kończącym się szlaku parku. Weszła na nierówny chodnik i uważając na każdy stawiany przez siebie krok ruszyła prosto przed siebie, wiedząc, że jej podróż niedługo dobiegnie końca.
- Cześć Zayn. – odezwała się radośnie wchodząc do niewielkiej restauracji na końcu ulicy, w której od niedawna pracowała. Mulat uśmiechnął się do niej promiennie przyjmując zamówienie od pewnej pary. Dziewczyna przeszła między paroma stolikami i weszła na zaplecze ściągając z siebie ciepły szal i kurtkę. Położyła swoje rzeczy na krześle, a po tym przewiązała sobie na biodrach biały fartuch. Przeglądnęła się w małym lustrze poprawiając włosy i chwytając za notatnik podeszła do lady.
- Wszystko w porządku ? – zapytał wysoki chłopak podchodząc do niej z troskliwym wyrazem twarzy.
- Tak, tylko trochę mi słabo od rana. – przyznała delikatnie się uśmiechając. Zayn obszedł ladę i stanął obok blondynki kładąc jej swoją dłoń na ramieniu, które lekko ścisnął.
- Może powinnaś wziąć wolne ? – zapytał z nieukrywaną troską spoglądając w niebieskie oczy dziewczyny, która zdawała się nie móc wypowiedział ani jednego słowa.
- Dopiero co zaczęłam tutaj pracować, nie mogę, a przede wszystkim nie potrzebuję. – odezwała się po chwili przejeżdżając ręką po gładkiej nawierzchni drewna, z którego zrobiona była lada. Dobrze wiedziała jaka jest jej sytuacja, ale brnęła w to dalej. Uśmiechnęła się do mulata i zawiesiła na nim wzrok próbując pokazać, że wszystko jest dobrze. Cisze przerwał klient wchodzący do restauracji.
- Zajmę się tym. – oznajmiła blondynka i z niemałą ulgą przeszła obok bruneta. Z delikatnym uśmiechem podeszła do stolika, przy którym usiadł starszy mężczyzna i zabrała zamówienie. Po chwili wszyscy w kuchni brali się do roboty.
W ciągu całego ranka, zawroty głowy i przejściowe odruchy wymiotne stały się porządkiem dziennym. Jednak Bella próbowała wszystko ignorować i z uśmiechem na twarzy przepracowała cały poranek. Przez tłumy ludzi w restauracji, nawet nie wyszła na przerwę i cały czas tłumiła wszystko w sobie próbując jedynie głęboko oddychać, aby zapobiec jakiemuś nieszczęściu. W jednej z chwili nie wytrzymała i usiadła pod ścianą wychodząc z kuchni. Notes z zamówieniami wypadł z jej bladych palców, razem z długopisem. Blondynka łapczywie wdychała powietrze zaciskając powieki jak najmocniej potrafiła. Krztusiła się każdym oddechem jaki zaczerpnęła. Jakieś nieprzyjemne dreszcze zaczęły przechodzić po jej ciele, aż dziewczyna w końcu nie mogła wytrzymać. Kilka razy wydała z siebie krzyk, który usłyszał każdy. Nie minęła sekunda a słyszała głosy dookoła siebie./
- Przepuście mnie ! – krzyczał z dala jakiś głos torując sobie przejście między dziesiątką ludzi, którzy okrążyli bladą jak ściana dziewczynę. Jedna z kobiet jak najszybciej zadzwoniła po pogotowanie. Zayn przykucnął przy blondynce i złapał jej chude ręce w swoje obejmując ją całą. Przysunął ją do swojej klatki piersiowej i kołysał głaskając po głowie, ale Bella nadal krztusiła się i nie mogła złapać oddechu.
- Szybciej. – powtarzał mulat po cichu modląc się w duchu o zdrowie dziewczyny. Ucałował jej jasne włosy i jeszcze mocniej ją objął. Ludzie dookoła byli przejęci, ale też przerażeni tym co się właśnie działo. Szeptali pomiędzy sobą, ale do Zayn’a nie docierały żadne słowa. Zamknął się w swoim świecie i opanowała go cisza. Jego myśli obijały się w jego głowie pozostawiając gdzieś za sobą głuche echo. Nie potrafił ułożyć paru zdań, aby wystarczająco dobrze pomodlić się za blondynkę, o jej zdrowie.
Chłopak otrząsnął się kiedy do restauracji wbiegło pogotowie ratunkowe, a jednej z mężczyzn odsunął go od dziewczyny kładąc prosto na zimnej podłodze wyłożonej kafelkami. Zayn przyglądał się wyrazowi jej twarzy, który zupełnie nic nie mówił. Jej usta były otwarte a oczy ledwo otwarte.
- Trzymaj się. – odezwał się błagalnym głosem mulat nie spuszczając wzroku z Belli, która została wkładana na nosze przez ratowników. Zayn ruszył za dwoma mężczyznami i wyszedł z restauracji. Na dworze wiał zimny wiatr, ale chłopak nie zwrócił na niego zbytniej uwagi. Liczyła się tylko ona, nawet jeżeli nie wiedziała o jego uczuciach, które zmieniły się całkiem niedawno. Zaczerpnął powietrza i przyśpieszył kroku, aby zająć miejsce w karetce. Żaden z ratowników mu nie zabronił, gdyż byli zbyt zajęci, aby patrzeć na niego. Zajęli się dziewczyną rozrywając jej bluzkę i podłączając do respiratora. Wszystko wyglądało zbyt poważnie na jakieś zatrucie. Zayn złożył ręce jakby za chwilę miał się modlić i schylił głowę. Był pewien, że wszystko jest możliwe, jeżeli tylko się wierzy i gorąco modli. Przymknął oczy i ponownie odłączył się od świata pozostawiając za sobą zdenerwowane tony lekarzy i ich szybkie ruchy. Pochłonęła go najwspanialsza modlitwa z dzieciństwa. Powtarzał ją w kółko, aż w końcu przestał kiedy karetka zatrzymała się przed szpitalem. Jak najszybciej wyskoczył z niej i dotrzymał kroku ratownikom, którzy pchali nosze z blondynką. Chyba jeszcze nigdy się tak o nikogo nie bał w życiu, przenigdy.
Zayn zajął miejsce przed salą dziewczyny po czym oparł głowę o zimną ścianę. Przymknął zmęczone oczy i uspokoił każdy nerw w swoim ciele, przynajmniej próbował to zrobić. Znów zaczął oddychać głęboko, ale nie potrafił wyrzucić z głowy najczarniejszych myśli. Szybko wstał z krzesła i przejechał dłonią po nawierzchni szkła, które dzieliło go od niej. Patrzył zmartwionym wzrokiem na jej bezwładne ciało, które nie poruszyło się od dawna. Przekręcił się i oparł plecami o ścianę. Nie mógł znieść myśli, że jej nie będzie. Ponownie zamknął oczy i wciągnął parę razy powietrze, jednak to nie pomogło. Szybkim krokiem przeszedł przez korytarz, przez który przechodziły pielęgniarki i lekarze oraz chorzy ludzie. Znalazł się przy wejściu do kliniki. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, a po chwili jeden z nich wylądował w jego ustach, już zapalony. Delikatnie wciągał aromat tytoniu, który okazał się najlepszym środkiem na jego złagodzenie. Przymknął oczy i po raz ostatni nabrał w usta dymu. Wyrzucił papierosa, a po chwili wyciągnął telefon wybierając numer Liam’a.
- O co chodzi Zayn ? – zapytał jego przyjaciel kiedy tylko odebrał połączenie.
- Zajmij się restauracją, proszę. – odparł zagryzając dolną wargę.
- Wisisz mi piwo Malik. – odezwał się Liam, a po chwili rozmowa została zakończona. Zayn uśmiechnął się i wrócił do szpitala znów siadając na krześle.
- Myślę, że wszystko powinno być dobrze, wróci do zdrowia już niedługo. – odezwał się starszy lekarz parząc na drgającą powiekę blondynki. Mulat spojrzał z wdzięcznością na lekarza i posłał mu uśmiech, a po chwili usiadł na skraju łóżka dziewczyny łapiąc jej rękę. Nie musiał długo czekać, aż nie do końca świadoma blondynka również odwzajemniła jego gest. Ponownie się uśmiechnął i spojrzał na lekarza.
- Dziękuję. – wyszeptał z powrotem przenosząc wzrok na Bellę, choć tak naprawdę nic ich nie łączyło, a Zayn wcale nie chował w sobie nadziei na jakiekolwiek połączenie. Patrzył na jej idealną twarz i napawał się jej delikatnością. Kiedy była w pobliżu czuł się nikim, nie wiedział nikogo. Przyćmiewała jego świat i wszystko dookoła, liczyła się tylko ona. Mulat czuł się idealnie. Nie chciał niczego zmieniać. Miał wokół siebie najukochańsze osoby na ziemi. Od dawna upajał się szczęściem. Wyciskał życie jak pomarańcze. Szczęście wylewało mu się uszami i ciągle powtarza mu, że jest szczęściarzem.
Minęła kilka godzin zanim Bella na dobre powróciła do rzeczywistości. Najpierw przechyliła głowę na lewo, potem na prawo, aż w końcu uchyliła jedno okno, a zaraz po tym drugie. Zdezorientowana rozglądała się dookoła siebie próbując znaleźć odpowiedź na chociaż jedno pytanie jakie w niej siedziało. Pustka. Była sama w pokoju, w dodatku przerażona. Czuła się jakoś nieswojo. Zrezygnowała z jakiegokolwiek ruchu, ale dokładnie przypatrywała się całemu pokojowi, który spowijała ciemność.
Łóżko, na którym leżała było śnieżnobiałe i miękkie. Cała okryta była jasnym prześcieradłem. Po jej prawym boku znajdował się mały stolik a na nim zapalona lampka, która była jednym źródłem światła i jakiś jogurt, którego Bella nie raczyła się ruszyć. Swój wzrok przerzuciła na limonowe ściany obejmujące ją z każdej strony. Przymknęła oczy czując nagły przypływ bólu głowy, lecz po chwili znów je otwarła, z przyzwyczajenia.
Nie wiadomo dlaczego czuła, że historia się powtarza. Szybko przekręciła głowę w kierunku wejścia do sali i delikatnie się uśmiechnęła widząc w nich rozpromienionego Justina. Patrzył na nią z nieukrywaną radością.
- Skąd się tutaj wziąłeś ? – zapytała słabym głosem mrużąc oczy. Był wystarczająco blisko, aby mogła zobaczyć jego brązowe oczy i rozczochrane włosy. Była pod wrażeniem jego obecności tutaj. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Cały czas promieniała.
- Przecież zawsze jestem obok Ciebie. – odezwał się po chwili sprawiając, że ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz. Brunet przybliżył się do niej i złapał jej dłoń. Bella poczuła ciepło, które ogarnęło jej całe ciało. Uśmiechnęła się do chłopaka i zatopiła wzrok w jego czekoladowych tęczówkach. Justin nachylił się nad nią i przytulił do siebie. Blondynka zamknęła oczy i delektowała się jego zapachem, za którym tęskniła, ale nie potrafiła się przyznać.
- Obudziłaś się. – usłyszała głęboki głos dochodzący z prawej strony. Dziewczyna otworzyła oczy i objęła zdezorientowanym wzrokiem całe pomieszczenie, ale w żadnym z kątów nie było bruneta. Spojrzała na ciemną postać stojącą w drzwiach. – Martwiłem się o Ciebie. – wyszeptał Zayn kiedy miał pewność, że Bella skupiła na nim wzrok. Z tajemniczym wyrazem twarzy podszedł do niej i usiadł na skraju łóżka łapiąc jej dłoń. Blondynka nie odpowiedziała a ni słowem. Wpatrywała się w ułożenie jego pełnych ust i świecących oczu. W jej głowie wszystko wariowało i sama nie potrafiła rozróżnić co jest rzeczywistością, a co nie.
- Muszę Ci coś powiedzieć. – szepnął mulat nachylając się niebezpiecznie blisko nad twarzą dziewczyny. Wziął zdecydowany, szybki, ale głęboki wdech. – Od pewnego czasu …
- Nie Zayn ! – zatrzymała go Bella nie chcąc słuchać o jego uczuciach, nie chciała ranić kolejnej osoby, nie jego. – Przestań, nie jestem tego warta. – dodała po chwili pewna swoich słów. Chłopak zmusił ją, aby popatrzyła w jego ciemne oczy i wypowiedział w jej usta dwa słowa :
- Kocham Cię.
Bella nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Wiedziała jaka jest jej przyszłość, ale nie potrafiła jej sobie wyobrazić sobie w Zayn’em. On nie był wart tych wszystkich cierpień. Odwróciła głowę na chwilę, aby nie patrzeć na jego twarz i zebrała się w sobie, aby wypowiedzieć parę słów.
- To nie wyjdzie, to nie ma sensu. – odparła zmęczonym tonem głosu, ale też załamanym. Mulat popatrzył na nią wrogim spojrzeniem i wstał z łóżka. Błądził wzrokiem po ścianach, ale po chwili zawiesił wzrok na blondynce i powiedział :
- Między nami jest to coś, czego nie oddam żadnej innej. Jeszcze będziemy razem, choćby w piekle.
* * *
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba. Starałam się po tak dużej przerwie dać coś godnego i chyba mi się udało. Co sądzicie ? Rozdział był wprowadzeniem do życia Belli w Mediolanie. Myślicie, że Bells straci teraz pracę ? Przecież wszystko jest możliwe. Jeżeli straci to; Czym się zajmie ?
Czekam na Wasze propozycje ! <3
Dziękuję za wsparcie ! <3
EDIT - Możecie zajrzeć na konto NowAndTomorrow przeczytajcie jej nową historię, nie pożałujecie !:)
Tagi: opowiadanie5
Dokładnie 10 grudnia, rok temu, parę minut temu założyłam bloga thatbeeasy zupełnie nie wiem z jakiej przyczyny, ale stało się, powstał. Dziś mija okrągły rok i jestem pod wrażeniem. Jestem pod wrażeniem tego co się tutaj stało, bo tak naprawdę to coś niezwykłego. Przyszłam i zyskałam przyjaciół, którzy docenili to, w czym uważałam się słabą, za co dziękuję. Jestem pod wrażeniem, bo daliście mi zaczerpnąć trochę wiary w siebie i siły, której często potrzebowałam. Jestem pod wrażeniem, że po mimo tylu upadków wciąż jesteście ze mną w tak dużym gronie. Nie mogę powiedzieć jak bardzo Wam dziękuję za wszystko, a szczególnie jak bardzo przepraszam za moją nieobecność, którą mogę wytłumaczyć tylko jednym wielkim NIE WIEM. Straciłam zapał ? Możliwe. Naprawdę nie wiem co się stało. Zniknęło, ale dzisiaj siedząc i patrząc na mój pierwszy wpis zaczęłam pisać pierwszy raz od paru tygodniu i wydobyłam z siebie dwie pełne strony, nawet dobrze.
Rozdział naprawdę jest trudny do napisania po takiej długiej przerwie, więc przepraszam. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział 20, zupełnie nie wiem, ale staram się od kilku tygodni, naprawdę się staram i ...
NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM.
Od ostatniego wpisu nabiliście prawie 5 tysięcy wejść ?! BOŻE ŚWIĘTY ! DZIĘKUJĘ !:*
Nie, nie mam dla Was teraz rozdziału, ale mam małą zapowiedź, taką nic nie wartą, ale malutką, chociażby coś.
JESZCZE RAZ BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE. TYLKO DLA WAS PISZĘ, TYLKO DZIĘKI WAM.
Rozdział naprawdę jest trudny do napisania po takiej długiej przerwie, więc przepraszam. Nie wiem kiedy pojawi się rozdział 20, zupełnie nie wiem, ale staram się od kilku tygodni, naprawdę się staram i ...
NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM.
Od ostatniego wpisu nabiliście prawie 5 tysięcy wejść ?! BOŻE ŚWIĘTY ! DZIĘKUJĘ !:*
Nie, nie mam dla Was teraz rozdziału, ale mam małą zapowiedź, taką nic nie wartą, ale malutką, chociażby coś.
JESZCZE RAZ BARDZO WAM DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE. TYLKO DLA WAS PISZĘ, TYLKO DZIĘKI WAM.
Tagi: *.*
Cześć ! Chciałam zaprosić Cię na mojego nowego bloga - KLIK - założyłam go totalnie pod nagłym przypływem emocji, szybkim wymyśleniem historii. Naprawdę nie chce, aby historia na thatbeeasy była moją ostatnią, dlatego postanowiłam z tym coś zrobić. Ten blog będzie taki dla otuchy, bo rozdziały będą pojawić się co jakieś dwa tygodnie, jak nie więcej. Nie martwcie się, nie zaniedbam thatbeeasy. Liczę na to, że wejdziecie na niego i dacie pierwszą, szczerą opinię o moim nowym pomyśle. Z góry dziękuję za wszystko !
P.s - Rozdział na thatbeeasy niedługo ! :D
P.s - Rozdział na thatbeeasy niedługo ! :D
Tagi: *.*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz